Wywiad ze szczypiornistką Agnieszką Mizak

Agnieszka Mizak ma 31 lat. Swoją sportową przygodę zaczęła w gimnazjum w Puławach. Gry w piłkę ręczną uczyła się początkowo w Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie oraz w miejscowej drużynie. Następnie rozwijała swoją sportową pasję reprezentując barwy AZSu Kraków oraz JKS Jarsoław. Po studiach zdecydowała się wyjechać za piłką, aż do Luksemburga, gdzie grała w HB Museldall Grevenmacher, a obecnie gra w HC Standard Luksemburg. Dzisiaj zapytałam, jaki jest jej kolejny krok w sportowej karierze.

Agnieszko, jak to się stało, że sport na zawsze zagościł w Twoim życiu?

Moja mama jest nauczycielem wychowania fizycznego, często po lekcjach czekałam na sali gimnastycznej, żeby wrócić z nią do domu. Pamiętam, że zawsze miała problem, bo nie umiałam czekać na siedząco. Miałam 6 lat jak nauczyłam się kozłować, była to piłka do gry w koszykówkę. Później mama zaprowadziła mnie na stadion, nauczyła rzucać oszczepem, pchać kulą, ale samej było mi nudno na treningach. Teraz już wiem, że brakowało mi koleżanek z drużyny i atmosfery jaką tworzą sporty zespołowe. Dopiero na początku gimnazjum zainteresowałam się piłką ręczną, zawsze widziałam większy sens w bieganiu, jeżeli goni się piłkę. W wakacje pojechałam na obóz sportowy i tak już zostałam szczypiornistką.

Jak wyglądają Wasze treningi?

Obecnie nie gram w drużynie zawodowej, choć jest to pierwsza liga w kraju. Każda z nas pracuje, a sport traktujemy jako przyjemność. Spotykamy się trzy razy w tygodniu i staramy wzajemnie mobilizować do frekwencji na treningach. Jest to bardzo mało czasu, więc skupiamy się na zgraniu zespołowym. Każda z nas jest innej narodowości i reprezentuje inny styl gry, można dużo rzeczy podpatrzeć u koleżanek i w ten sposób ciągle rozwijam się indywidualnie. Oczywiście zwiększając liczbę treningów, proporcjonalnie zwiększyłybyśmy swoją siłę jako zespół. Systematyczne treningi nie zwiększają ryzyka kontuzji. Niestety często na tę systematyczność nie pozwala zmęczenie po pracy i obowiązki domowe.

Co według Ciebie/Twoich doświadczeń składa się na sukces sportowca?

Sukces nie przychodzi sam, trzeba być na niego gotowym. Myśląc o sportach drużynowych to ważne jest znaleźć się w odpowiednim miejscu i o właściwym czasie. Czasami trzeba ciężko trenować kilkanaście lat, żeby w pełni wykorzystać swoje 5 minut w meczu. Jeżeli będzie to odpowiednia drużyna, jeżeli trener zauważy nas to takich okazji będzie więcej. Każda kolejna szansa będzie coraz dłuższa, a nasz sukces będzie coraz większy.

Jakie Twoje cechy/zachowania pomagały do tej pory w osiąganiu sportowych celów?

Jestem uparta i nigdy się nie poddaję. Czasami ma się gorszy dzień, czasami gorszy miesiąc, ale najważniejsze, żeby nie rezygnować. Dobrze jest wyznaczyć sobie małe cele do osiągnięcia i starać się je realizować. Nie zastanawiam się dzisiaj na którym miejscu w tabeli zakończymy następny sezon, skupiam się na wygranej w kolejnym meczu.

W jakim stopniu do tych sukcesów przyczyniły się osoby z najbliższego otoczenia?

Zawsze wspierali mnie rodzice. Na pewno nie było im łatwo zgodzić się na moją wyprowadzkę z domu, kiedy jeszcze byłam niepełnoletnia. Wspierali mnie też finansowo, dopłacając do obozów sportowych oraz sprzętu. W miarę możliwości kibicowali na meczach, potrafili przejechać pół kraju, kiedy grałyśmy w Finale Mistrzostw Polski Juniorek.

Czy według Ciebie i Twoich obserwacji w sporcie bardziej liczy się talent i naturalne predyspozycje czy praca włożona w trenowanie?

Kompletny sportowiec jest jak rower. Jednym kołem jest talent, a drugim praca. Najłatwiej się jeździ, jeżeli oba koła są równe i duże. Spotkałam wielu sportowców, którzy mieli mało talentu, ale nadrabiali ciężką pracą i ambicją. Poznałam, też osoby o ogromnym talencie, ale bez chęci to wylewania potów na treningu i niestety ten rower daleko nie zajechał..

Jak radzisz sobie z trudnościami w karierze sportowej? (gorszym samopoczuciem, porażką, brakiem motywacji i chęci itd.)

Najgorszy zawsze jest przegrany mecz. Wtedy wracam do domu bez humoru, nie mam ochoty na drugi dzień iść do pracy, przestaje wierzyć w wygraną. Na zmianę nastawienia nie ma dużo czasu, trzeba oczyścić głowę na kolejne sportowe spotkanie. Zawsze dużo rozmawiamy w szatni przed treningiem, omawiamy błędy oraz mobilizujemy się wzajemnie. Od tego jest drużyna, pomaga znaleźć motywację do dalszej pracy.

Co pozytywnego do Twojego życia wniósł sport i dotychczasowe osiągnięcia?

Nie wyobrażam sobie mojego życia bez sportu. Na pewno wykształtował mój charakter oraz ułatwił podróże. To za piłką wyjechałam za granicę, a tu poznałam swojego męża.

Jakie cechy i nastawienie są istotne w grze zespołowej? Czy od początku miałaś wrażenie, że te cechy posiadasz i granie w drużynie przychodzi Ci z łatwością, czy to również wymagało pewnego treningu?

Zawsze uważałam, że chłopaki grający w jednej drużynie mają łatwiej. Proszę sobie wyobrazić 15 dziewczyn, o różnych charakterach które się nie kłócą. Każda z nas jest inna, ale tolerujemy się wzajemnie i darzymy wielkim zaufaniem. Pracy w grupie uczyłam się od początku swojej kariery sportowej. Jako juniorki często wyjeżdżałyśmy na obozy sportowe by jak najlepiej się poznać w czasie treningów i poza nimi. Później tą przyjaźń było widać na boisku.

Co mogłabyś przekazać w oparciu o własne doświadczenia sportowe osobom, które mają w życiu jakiś dalekosiężny cel?

Ja zawsze skupiam się na małym, najbliższym celu. Przygotowuje plan działania z pomocą przyjaciół. Następnie krok po kroku staram się realizować cele. Najpierw powstrzymujemy zawodniczkę, która rzuca najwięcej bramek, później wygrywamy mecz, a następnie cały sezon. Jedno przegrane spotkanie nie przeszkadza w realizacji planu. Zawsze przed sezonem stawiamy sobie cel, możliwy do osiągnięcia.

Dziękuję za spotkanie!

 

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *