Pewnie znacie teorię, że odpoczynek/relaks/urlop, jakkolwiek tego nie nazwiemy, powinny być obowiązkowym elementem życia zawodowego. Ja znam i muszę Wam powiedzieć, że mam ogromną trudność z zastosowaniem się do tej zasady. Niestety mam też świadomość jak wiele przez to tracę, chociażby na kreatywności, bo dopiero taki wypoczęty i oderwany od rutyny umysł potrafi strzelać dobrymi rozwiązaniami jak z procy i do tego celnie. Nawet mój opis w raporcie DISC D3 odważnie krzyczy, że ten typ tak ma – częściej skupia się na tym co „powinien” i odczuwa wyrzuty sumienia kiedy po prostu nic nie robi. Rzadko miewam takie wyrzuty sumienia 😉
Właśnie sobie pomyślałam, że następny tekst będzie o nauce odpoczynku. Nawet takim aktywnym,jak na zdjęciu poniżej 🙂
Do sedna. Zrobiłam sobie wczoraj krótką przerwę na drugie śniadanie (gwoli sprostowania – to nie było wczoraj, tylko jakieś cztery miesiące temu) i włączyłam Dzień Dobry TVN. Trafiłam na przegląd prasy i krótką recenzję artykułu w Rzeczypospolitej – temat mi bliski, bo chwilę wcześniej o nim pisałam i utknęłam. Stąd moje intro – warto robić sobie przerwy, bo paradoksalnie dzięki takiemu zatrzymaniu się w miejscu możemy później sprawniej pójść do przodu. Ot co!
Wspomniany artykuł mówił o zastosowaniu sztucznej inteligencji przy produkcjach filmowych. Okazuje się, że producenci z Hollywood współpracują z firmami, które analizują czy dany film stanie się kinowym hitem czy poniesie porażkę. Taką analizę wykonuje się jeszcze przed powstaniem produkcji. W dużym uproszczeniu wygląda to tak : wrzucamy do komputera dane odnośnie planowanej produkcji, komputer analizuje te dane i wyświetla odpowiedź : hit albo klapa. Brzmi jak magia i trochę w ten sposób jest traktowane – z przymrużeniem oka. Pytanie: kogo darzyć większym zaufaniem – grono ekspertów w danej dziedzinie czy algorytmy, bardzo często wywołuje mieszane uczucia. Zdecydowanie bardziej mieszane w kierunku algorytmów, bo w ludzkiej naturze jest bardziej ufać drugiemu człowiekowi niż jakiemuś systemowi.
Pytam często ludzi czy wyobrażają sobie takie czasy, kiedy na ulicach można będzie spotkać w większości autonomiczne samochody. „A skąd”, „daj pani spokój”, „wszyscy się pozabijamy”. To tyle w temacie. Tylko w 2016 roku w Polsce odnotowano 33 664 wypadki. Spowodowane przez człowieka dla jasności, nie przez komputery, a my pomimo rażących statystyk zamykamy się na przekazanie odpowiedzialności algorytmom, które przecież statystycznie rzecz biorąc radzą sobie lepiej. Dlaczego? Bo są stworzone przez ekspertów w danej dziedzinie, nie działają przez kalkę emocji, nie mają lepszych i gorszych dni, nie odczuwają zmęczenia. Wymieniłam kilka czynników z całej puli tych, które mogą zaburzyć percepcję nawet najlepszego specjalisty.
Czy wiecie, że powstał algorytm na obliczenie ceny wina w danym sezonie? Taki wzór stworzył Ashenfelter. Wzór pozwalający przewidzieć cenę wina, z uwzględnieniem opadów w okresie zimowym, w okresie żniw i średnią temperaturę w okresie wegetacyjnym. Żeby była jasność – ten wzór jest naprawdę dobry, on po prostu działa. I wiecie co na to znawcy winnych trunków? Odrzucili. Określili go mianem „niedorzecznego i absurdalnego”. Uprzedzenia wobec algorytmów są tym większe, im bardziej ważkich decyzji te dotyczą.
Dla mnie idealnym przykładem narzędzia-algorytmu jest test DISC D3. Mam w rękach raport z mojego badania. Opis, z którym zgadzam się w 100% i co do którego nie mam podejrzeń, że może mnie komputer, na którym ten test wypełniałam nie polubił i dlatego w ten sposób mnie ocenił. To bardzo pomocne chociażby podczas rekrutacji, do której mogą wkraść się emocje, błędy poznawcze, subiektywny oceny. Mimo tej wiedzy nadal będziemy intuicyjnie wybierać rozwiązania, w których ważne decyzje podejmuje człowiek, a ważnymi działaniami kierują jego ręce.