Wszyscy robimy w budowlance.

 

Złapałam się na tym, że zaczynałam historię słowami „tak oto powstał”, a przecież nie powstał sam, tylko został przez Pawła zrobiony od samego początku aż po czubek dachu.

Wiedziałam, że nie znajdę w najbliższym otoczeniu lepszego przykładu na to, żeby pokazać w jaki sposób ludzie osiągają cele. Osobiste, zawodowe, a nawet w szerszej perspektywie – cele przedsiębiorstw.

Można coś mieć i można tego nie mieć.

Wybór zależy od Ciebie.

Mija miesiąc od momentu kiedy zapadła decyzja o budowie. Wiedzieliśmy, że taki domek można kupić i kwestia oszczędności nie była jedyną, która przechyliła szalę w kierunku „jednak budować”. Dla jakości, satysfakcji, możliwości kontrolowania całego procesu. Wczoraj o tym rozmawialiśmy – jak wiele rzeczy jest w zasięgu naszych możliwości, trzeba to jedynie sobie uzmysłowić i działać. I okazuje się, że właśnie to jest najtrudniejsze. 

Dzięki poleceniu koleżanki obejrzałam właśnie przemówienie Admirała McRaven’a, który w 2014 roku stojąc przed ośmioma tysiącami absolwentów Uniwersytetu w Teksasie przedstawił dziesięć najważniejszych jego zdaniem zasad płynących z trwającego sześć miesięcy, wyczerpującego treningu SEAL*. Odniosę się jedynie do trzech, ale na pewno wrócę w kolejnych wpisach do pozostałych siedmiu.

Rozpocznij każdy dzień od wykonania zadania. Konkretnie od pościelenia własnego łóżka.

W tym momencie na sali rozlega się śmiech. Uśmiecha się sam Admirał, bo pewnie ma świadomość, że nikt nie spodziewał się usłyszeć tak banalnej z pozoru rady. I wiecie co, ja dosyć często przedstawiając składowe psychologicznych teorii łapię się na tym, że one sprawiają wrażenie banalnych, dla kogoś może nawet śmiesznych. Powtórzę się, bo już to kiedyś pisałam – jak coś wydaje się być głupie czy śmieszne i działa, to znaczy, że wcale nie było głupie. Nie szukajmy rozwiązań na miarę odkryć Einsteina, korzystajmy z tego, co mamy pod ręką. McRaven motywuje ważność wspomnianej zasady w bardzo celny sposób, mianowicie pytaniem, które brzmi mniej więcej – skoro nie potrafisz dobrze zrobić tak prostej rzeczy jak chcesz robić dobrze rzeczy wielkie? Tutaj znowu pojawia się banalna zasada mówiąca o tym, że duże rzeczy składają się z małych kroków, a żeby w ogóle dać sobie szansę na realizację celów trzeba ten pierwszy krok kiedyś postawić i dobrze by było, żeby to nie był krok w błoto. Proste – żeby nie ugrząźć. Paweł wydrukował projekt domku i chyba przez trzy noce go analizował co też było ryzykowne, bo wyobraźcie sobie, że ktoś Wam do 1 w nocy świeci monitorem po oczach…. Powiedziałam w końcu „albo domek albo my” i chyba to go zmobilizowało do dalszej pracy, bo następnego dnia pojechał do tartaku zamówić deski. Nie radzę natomiast stosować tej metody „albo…albo my”, bo różnie mężczyzna może zareagować. Nie daję gwarancji.

Wracam do przemówienia Admirała McRaven’a i kolejnej lekcji jaką w nim przedstawia.

Znajdź kogoś kto będzie Ci pomagał/będzie Cię wspierał.

Dzieci potrzebują drogowskazów od rodziców, nowi pracownicy mentorów, młodzi sportowcy trenerów itd. Czasem nie wystarczy ciężko pracować, bo efekt może być podobny do tego jaki osiągają myszy biegające w karuzeli. Napracuje się taka biedaczka, a i tak zakończy w punkcie wyjścia. Do osiągania ważnych celów potrzebujemy innych ludzi. 

Paweł, od kolegów zajmujących się pracami budowlanymi dostał kilka profesjonalnych zabawek, bez których pewne działania byłyby niemożliwe. Tak jest skonstruowany świat – każdy z nas coś posiada – mam na myśli rzeczy i umiejętności. Jeżeli będziemy się ze sobą dzielić, wymieniać, wspierać będziemy w stanie więcej osiągnąć. 

Że niby ja nie wspierałam?!  Ja chyba codziennie powtarzałam jaka to jestem dumna i że to była dobra decyzja, bo jak zaczyna się robić ciężko i przychodzą chwile zwątpienia (uwierzcie mi i do nas france przyszły) nic tak nie daje ulgi jak poczucie, że to co robimy ma sens, a bliska nam osoba to docenia.

 

Ostatnia rada admirała, jaką chciałabym się podzielić brzmi:

Nigdy się nie poddawaj. 

Oficer opowiada o szalenie trudnych wyzwaniach jakim musieli sprostać uczestnicy treningu SEAL. Każdy z nich mógł zrezygnować w każdej chwili. Wystarczyło zadzwonić dzwonkiem, który znajdował się na placu. W tym momencie kończyły się mordercze treningi, doświadczanie wszelkich możliwych niedogodności, wstawanie o 5. W każdej chwili można było podejść i po prostu zadzwonić dzwonkiem. Świadomość tego, że mamy prawo do rezygnacji w każdej chwili często sprawia, że jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie energię do tego, żeby jednak działać. 

Budowa domku była pięknym doświadczeniem… na początku – kiedy w głowie pojawił się plan i mogliśmy go sobie wizualizować i na końcu – kiedy widzieliśmy już efekty. Wszystko co działo się po drodze było po prostu pracą. Tyle. Jeżeli chcesz osiągać cele – proste i małe, wzniosłe i wielkie musisz nastawić się na pracę. Będą takie dni kiedy ta praca będzie szła sprawnie i takie kiedy nie będzie szła w ogóle. To normalne. Tylko pamiętaj – zawsze możesz zadzwonić dzwoneczkiem, więc wytrzymaj jeszcze chwilę. Meta już jest na horyzoncie.

Rozmawialiśmy wczoraj o jeszcze jednej ważnej rzeczy, mianowicie o tym jakie ludzie stawiają przed sobą cele. Stworzenie czegoś namacalnego jak domek dla dzieci wydaje się być dużo łatwiejsze niż osiągnięcie celu jakim jest nauczenie się języka, rozwój zawodowy, zmiana stylu życia etc. Kiedy odpowiemy sobie na pytanie dlaczego, łatwiej będzie nam zrozumieć w jaki sposób sformułować cele, które ciężko jest dostrzec gołym okiem. Po pierwsze – kiedy nasz cel jest namacalny jesteśmy w stanie na każdym etapie działania ocenić efekty naszej pracy. Możemy oszacować jak dużo nam jeszcze zostało. Po drugie – możemy wspomniane efekty porównać z planem. Jeżeli na naszej drodze pojawiają się jakieś przeszkody łatwiej jest nam zdiagnozować problem, a kiedy zaniechamy działań – wiemy, do którego momentu wrócić.

No to teraz cyk i ja postanowiłam dla równowagi zrealizować cel, który nie jest namacalny. W ciągu trzech miesięcy, pod okiem mojej “english specialist” Magdy będę szlifować swój angielski, którego poziom spadł na tyle nisko, że na myśl o krótkim wystąpieniu doznaję paraliżu. A przecież obca języka to dobra sprawa jest. Jak to zrobię? O tym opowiem za dwa i pół miesiąca. Po angielsku. Poniżej zostawiam kilka zasad zgodnie z którymi zamierzam działać, a o tym czy faktycznie zadziałają przekonamy się niedługo 🙂

  1. Cel długofalowy to oczywiście doprowadzenie swojej znajomości angielskiego do perfekcji – w porozumiewaniu się i piśmie.
  2. Na realizację mniejszego celu daję sobie 3 miesiące (działam już od dwóch tygodni).
  3. Jak zmierzę czy mój cel został osiągnięty? Nagram swoje wystąpienie w języku angielskim. 

Słuchajcie! Do dzieła! Pomyślcie o tym, co możecie mieć i do roboty 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *